Poprowadził ostatni pociąg z Iławy do Brodnicy

2024-02-18 10:00:00(ost. akt: 2024-02-16 14:01:24)
— Zawód kolejarza wybrałem świadomie i z zamiłowania — zwierza się Marek Czołba z Kurzętnika

— Zawód kolejarza wybrałem świadomie i z zamiłowania — zwierza się Marek Czołba z Kurzętnika

Autor zdjęcia: Stanisław R. Ulatowski

Dokładnie 2 kwietnia 2000 roku ze stacji kolejowej Nowe Miasto Lubawskie odjechał ostatni pociąg. Wówczas kierownikiem składu był Marek Czołba, kolejarz z Kurzętnika. — Z wielkim sentymentem wspominam chwilę, kiedy dałem znak odjazdu. Wiedziałem, że to już koniec linii Iława – Nowe Miasto Lubawskie – Tama Brodzka – Brodnica — opowiada kolejarz.
Linię kolejową, zwaną powszechnie jako szlak Iława – Brodnica przez Nowe Miasto Lubawskie, otwarto we wrześniu 1902 roku. Wydarzenie było tak podniosłe, że znany wtedy nowomiejski drukarz J. Koepke wydał z tej okazji serię kart pocztowych przedstawiających przebieg tej trasy. Z chwilą włączenia miasta do pruskich linii kolejowych jakość życia gospodarczego, kulturalnego i społecznego uległa znaczącej poprawie, gdyż Nowe Miasto uzyskało połączenia z wieloma dużymi ośrodkami miejskimi. Dzisiaj, na nasypie po dawnym torowisku w malowniczym krajobrazie, biegnie na terenie powiatu nowomiejskiego licząca 17 kilometrów ścieżka rowerowa, ale mieszkańcy Nowego Miasta i okolic z sentymentem wspominają, kiedy tamtędy jeździły pociągi.

Transport towarów dawał pracę wielu osobom
Pomimo że od zamknięcia stacji kolejowej i likwidacji linii minęło już prawie ćwierć wieku, to temat pociągów często powraca w rozmowach towarzyskich bądź w więcej lub mniej oficjalnych spotkaniach.

— Kolejowa nostalgia nas nie opuszcza, bo pociągi nie tylko nas woziły, a transport towarów dawał pracę wielu osobom, ale punktualnie przejeżdżające składy osobowe odmierzały nowomiejski czas — uważa Marian Piotrowicz, emeryt z Nowego Miasta. — Czasami późnym wieczorem odruchowo nasłuchuję, czy nie słychać, jak przejeżdża znany pociąg Łódź Kaliska – Gdynia. Był on dla naszego miasta swoistym kolejowym oknem na świat – dodaje.

Dziś dawni kolejarze z niedowierzaniem obliczają, że nowomiejska stacja obsługiwała miesięcznie 600 wagonów, a dziennie przez Nowe Miasto przejeżdżało około 10 par, czyli 20 pociągów pasażerskich.

Zamykał kultową i historyczną linię kolejową
Dniem, kiedy ze stacji w Nowym Mieście Lubawskim odjechał w kierunku Brodnicy ostatni pociąg, był 2 kwietnia 2000 roku. Kierownikiem składu był wówczas Marek Czołba, kolejarz mieszkający w Kurzętniku.

— Chwilę, gdy zamykano linię kolejową, zapamiętam do końca życia. Była to nie tylko historyczna trasa, która miałaby dziś ponad 120 lat, ale dla mnie prawie kultowa — wspomina Marek Czołba. — Nie miałem wtedy jechać na trasę. Mój kierownik powiedział, że tym kursem będę zamykał linię Iława – Nowe Miasto – Tama Brodzka – Brodnica. Zrobiło mi się jakoś dziwnie i przykro. Jednak stawiłem się na służbę. Co wtedy myślałem? Kiedy linia funkcjonowała, cały skład był zapełniony pasażerami — niezależnie, czy było to lato, czy zima. Nie każdy miał samochód albo motocykl, więc ludzie dojeżdżali do pracy pociągami, szczególnie w kierunku Iławy. Od wczesnych godzin człowiek miał kontakt z pasażerami. Dawało mi to osobistą satysfakcję, bo zawód kolejarza wybrałem świadomie i z zamiłowania. I tym razem w pociągu było sporo ludzi. Na stacjach, gdzie nie było kas, sprzedawałem bilety. Niektórzy wiedzieli, że to jest ostatni pociąg i jechali tylko, by zapamiętać ten szczególny kurs — dodaje Marek Czołba, który przepracował na kolei 38 lat.

Jako konduktor trafił do służby wojskowej
Nasz rozmówca pan Marek nie kryje, że zawód kolejarza był jego pragnieniem od najmłodszych lat. Trochę kusiło go górnictwo z racji wysokich zarobków i wielu przywilejów przysługujących pracującym pod ziemią. W rezultacie wybrał szkołę kolejową, która funkcjonowała przy liceum w Brodnicy.

– Byłem wtedy piętnastolatkiem, który przykładał się do nauki. Starałem się pochłaniać wiedzę, bo wiadomo, że praca na kolei to odpowiedzialna służba. Pamiętam, że pierwszą praktykę miałem na stacji w Brodnicy. Potem wysłano mnie na stację w Nowym Mieście Lubawskim. Wreszcie powróciłem do Brodnicy, gdzie rozpocząłem pracę już jako konduktor. Jednak przyszedł czas, kiedy należało swoje odsłużyć w wojsku. Wtedy komisja Wojskowej Komendy Uzupełnień wręczyła mi bilet do jednostki samochodowej w Pile. Już po szkółce podoficerskiej, jako kierowca, zostałem wysłany do jednostki w Miedwiu koło Szczecina. Kiedy byłem zadowolony i upewniony dalszym zatrudnieniem w Brodnicy, czekała na mnie przykra niespodzianka. Stację brodnicką właśnie zamykano — opowiada Marek Czołba.

Po wojsku rozpoczął dalszą pracę w Jabłonowie
Dalsze kolejarskie losy mieszkańca Kurzętnika wiodły do Jabłonowa Pomorskiego, węzłowej stacji na trasie Iława – Toruń. Tam zatrudniony był przez całe 15 lat jako kierownik pociągu. Była to bardzo odpowiedzialna praca.

— Byłem zobowiązany do posiadania szeregu uprawnień, chociażby takich jak udzielanie pierwszej pomocy przedmedycznej, wysokościowych czy przeciwpożarowych. Miejsce, gdzie w pociągu jest gaśnica, musiałem odnaleźć z zamkniętymi oczyma. Funkcja moja wymagała świadectwa ratownika kolejowego. Przyznam, że w swojej 38-letniej pracy przeżyłem wiele dramatycznych chwil. Zdarzały się wypadki i byłem świadkiem kilku samobójstw na torach, które mocno utkwiły w mojej pamięci. Najbardziej przykre były chwile, kiedy ginęli młodzi ludzie. Z natury jestem człowiekiem, który ma wolę pomagania innym, będącym w potrzebie, nawet bezinteresownie. Posiadam sporo umiejętności: począwszy od postawienia pieca kaflowego, na wykonanym własnoręcznie torcie skończywszy. Niektórzy z moich znajomych mówią o mnie „Matka Teresa”; taki już jestem — kończy kolejarz z Kurzętnika.

Stanisław R. Ulatowski




Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Dezyk #3113816 22 lut 2024 22:44

    Byłoby super gdyby udało się dotrzeć do nagrania z kamery przejazdu. Wracałem przedostatnim kursem i ktoś nagrywał jak pociąg zajechał i wysiadali pasażerowie. On był około 17 - 18 godziny. Kurs z Brodnicy do Iławy. Ostatni bodajże około 21 ale wtedy już było ciemno.

    odpowiedz na ten komentarz