Jestem dumny z olsztynian. Rozmawiamy z Piotrem Grzymowiczem

2024-04-05 11:00:00(ost. akt: 2024-04-05 11:03:26)

Autor zdjęcia: Materiał nadesłany

– Jestem z nich dumny, bo uwierzyli w powodzenie tych zmian oraz we mnie, że przeprowadzę je do końca i że mają one głębszy sens – powiedział Piotr Grzymowicz, podsumowując 15 lat na stanowisku prezydenta Olsztyna.
– Panie prezydencie, 1 maja będziemy świętowali 20-lecie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Czy to wystarczający przedział czasu do formowania ocen i podsumowań?
– Z całą pewnością to wystarczający czas, bo każdego dnia widzimy pozytywy wynikające z tej przynależności. Oczywiście można i trzeba na akcesję patrzeć wielopłaszczyznowo, przez pryzmat interesów narodowych, takich jak chociażby bezpieczeństwo, ogólnokrajowych, pozwalających na korzystanie z otwartej dla Polaków Europy, czy też lokalny, czyli dynamicznych zmian dokonujących się w samorządach i w ich rozwoju lokalnym, niemożliwym bez środków europejskich. Mam to ważne doświadczenie, że byłem samorządowcem zarówno przed wejściem Polski do Unii, jak i po akcesji. Patrząc przez pryzmat naszej małej Ojczyzny – Olsztyna, pamiętam, jaki był przedtem, a jaki jest teraz. To istotne dla ocen doświadczenie, bo często ta pamięć nam się zaciera i myślimy, że tak wielkomiejsko – ładnie, nowocześnie i funkcjonalnie było zawsze. Nie było. Potrzeba było wiele wysiłku, żeby to zmienić.

– No właśnie, w ubiegłym miesiącu minął piętnasty rok sprawowania przez pana urzędu Prezydenta Olsztyna. W takich momentach przypomina się znana piosenka z „Czterdziestolatka", chociaż z małą korektą tekstu: „Piętnaście lat minęło, jak…”. No właśnie – jak?
– Nie wiem, czy akurat „jak jeden dzień”, ale z pewnością bardzo szybko i intensywnie. Kiedy zostaje się prezydentem dużego, stołecznego miasta z ambicjami, czas nabiera innego wymiaru. Granica pomiędzy czasem pracy a czasem wypoczynku ulega zatarciu i jedyne, co może nas trzymać w jakimkolwiek rytmie życiowym, to to, że tę pracę trzeba lubić. Gdybym zechciał przeliczać mój czas pracy na faktyczną liczbę godzin spędzonych nad dokumentami, podczas spotkań z mieszkańcami, obecności na budowach i wydarzeniach okazjonalnych – sportowych, kulturalnych, patriotycznych itp. i podzieliłbym to przez ustawowe osiem godzin, to zapewne świętowałbym dzisiaj jubileusz 25-lecia. Mówię tyle o pracy, bo wiele osób – także z tych, które chcą mnie zastąpić na tym zaszczytnym urzędzie – nie ma świadomości, jaki to jest ogrom zadań. Niemniej nie narzekam, przeciwnie mam bardzo dużą satysfakcję z miejsca, w którym spędziłem tyle czasu, i z godności, którą przyszło mi piastować.

Fot. Andrzej Sprzączak

– Co zdecydowało, że piętnaście lat temu zdecydował się pan startować w wyborach, a w ich konsekwencji objąć urząd Prezydenta Olsztyna?
– Pracę samorządu poznałem już dużo wcześniej, bo radnym Rady Miasta zostałem w 1998 roku, a w 2001 roku wiceprezydentem Olsztyna odpowiedzialnym za jego rozwój gospodarczy. To spowodowało, że połknąłem „samorządowego bakcyla” i już wówczas zrozumiałem, że samorząd lokalny to jest moje miejsce aktywności. Praca w samorządzie wymusza inicjatywność i kreatywność, dając możliwość obserwacji zmian i efektów, a to prosta droga do satysfakcji zawodowej. Decydując się na start w wyborach, zawsze wchodziłem w kadencję z konkretnym i realnym programem, i nawet jeżeli jego realizacja przeciągała się w czasie, to nigdy z niego nie rezygnowałem. Mam satysfakcję, że kiedy piętnaście czy dziesięć lat temu przedstawiałem konkretny program inwestycyjny, było bardzo wielu sceptyków, którzy twierdzili, że nie uda mi się doprowadzić go do końca. W 2010 roku rzuciłem hasło „Olsztyn przyspiesza!” i przyspieszył, co na każdym kroku widać.

– Przejdźmy zatem do podsumowania tych kadencji i piętnastu lat prezydentury. Z czego jest pan najbardziej dumny?
– Może trochę zaskoczę, ale powiem, że… z olsztynian. Przez te piętnaście lat nie mieli ze mną łatwo. Były rozkopane ulice, utrudnione dojazdy, chaos drogowy i brak środków na wiele potrzebnych działań, ale budżet samorządu nie jest z gumy i musi się domykać. Jestem z nich dumny, bo uwierzyli w powodzenie tych zmian oraz we mnie, że przeprowadzę je do końca i że mają one głębszy sens; że byli aktywni i walczyli o każdą złotówkę i każdy przysłowiowy prosty chodnik. Jednocześnie dziękuję im za wyrozumiałość, cierpliwość i zrozumienie, że nie zawsze mogłem im poświęcić tyle czasu, ile bym chciał. Z całą pewnością jestem dumny, że zostawiam Olsztyn piękniejszy, bardziej funkcjonalny i harmonijny oraz z potencjałem, który pozwoli na jeszcze szybszy rozwój.

Fot. Marcin Kierul

– To ważne słowa, jednak zawsze interesująca jest autoocena tego, co się zrobiło i co się zostawia następcom.
– Cieszy mnie, że udało się przeprowadzić kilka rzeczy z pozoru niewykonalnych. Takim jest powrót na ulice Olsztyna tramwajów. Zbudowanie od podstaw sieci tramwajowej było naprawdę spektakularnym wyczynem i pewnie w Polsce tak szybko się nie powtórzy. Tramwaje podniosły też na bardzo wysoki poziom komunikację publiczną. Do tramwajowych wspomnień dochodzi determinanta czasowa po rozstaniu z pierwotnym, hiszpańskim wykonawcą trakcji – o tym nie da się zapomnieć. Drugim spektakularnym działaniem było zagospodarowanie olsztyńskich jezior, a w szczególności wybudowanie Centrum Rekreacyjno-Sportowego „Ukiel”. Olsztyn wrócił nad jeziora, wywołując przy okazji duży boom inwestycyjny. Mieszkańcy znów pokochali Ukiel, a za nimi podążyli inwestorzy, budując hotele i apartamentowce. Chcieliśmy być miastem atrakcyjnym turystycznie i wszystko wskazuje, że jesteśmy. Sfera gospodarki komunalnej? Tu modernizacje goniły modernizację, a na szczególne odnotowanie zasługuje gospodarka odpadowa. Najpierw zbudowaliśmy innowacyjny Zakład Gospodarki Odpadami Komunalnymi, a obecnie jesteśmy w fazie rozruchu Instalacji Termicznego Przekształcania Odpadów Komunalnych. To prawdziwy spalarniowy „mercedes” – jeżeli ktoś pyta, czy Olsztyn jest miastem nowoczesnych technologii, powinien odwiedzić ITPO.

– Jaki, pana zdaniem, obszar życia publicznego zyskał w trakcie pana prezydentury?
– To trudne pytanie, bo liczba ważnych inwestycji samorządowych już zdecydowanie przekroczyła setkę. Myślę, że Olsztyn najbardziej zmienił się w sferze przestrzeni publicznej i drogownictwa. Kto dziś pamięta miejsce, na którym pojawił się Park Centralny? A to przecież nie jedyny park godny uwagi. Zrewitalizowaliśmy Park Podzamcze, Jakubowo, Górkę Jasia, planty miejskie, place, skwery, zbudowaliśmy Łynostradę. W drogach doczekaliśmy się południowej obwodnicy Olsztyna wraz z ulicami dojazdowymi – ul. Towarową, ul. Pstrowskiego czy ul. Płoskiego, nowej ulicy Artyleryjskiej, czyli obecnie Bohaterów Bitwy Warszawskiej, zmodernizowaliśmy ul. Partyzantów i Pieniężnego oraz skrzyżowanie Warszawskiej z Armii Krajowej i Obrońców Tobruku, zbudowaliśmy połączenie Gutkowa przez Łupstych z „szesnastką” oraz ulicę Plażową. Zmodernizowaliśmy ul. Jagiellońską do mostu na Wadągu, ul. Piłsudskiego do Ostrzeszewa, ul. Leonharda i Wyszyńskiego oraz Synów Pułku, Krasickiego i Wilczyńskiego do krańcówki transportu publicznego w Pieczewie. Tak, to kilometry, tyle że nie betonu, o który mnie się często oskarża, ale asfaltu. Przy okazji muszę też sprostować jeszcze jedną rzecz – nie ogołacamy miasta z zieleni, ale od lat prowadzimy potężną akcję nasadzeń i staramy się to robić, sadząc dorodne drzewa. Jeszcze rok, dwa, trzy i zaczniemy na poważnie mówić o olsztyńskich alejach. Proponuję wiosną pilniej przyjrzeć się zielonym ulicom.

Fot. Materiał nadesłany

– Jak pan sądzi, co zostanie po pana prezydenturze? Jak mieszkańcy pana zapamiętają?
– Mam nadzieję, że z tych wszystkich zmian, o których mówiłem. Myślę, że w annałach Olsztyna ten czas zapisze się jeszcze jednym wpisem, na który zwrócono mi kiedyś uwagę. To będzie również odnotowane jako czas inwestycji inżynieryjnych – mostów, estakad, przejść. Mamy nowy most św. Jakuba, nowy wiadukt w ciągu ulicy Bohaterów Bitwy Warszawskiej, nowy wiadukt w ciągu alei Wojska Polskiego i Partyzantów, wiadukt w ciągu ulicy Żołnierskiej, dwa wiadukty na nowej ul. Towarowej, estakadę tramwajową w ciągu ul. Krasickiego i Synów Pułku, a w projekcie wiadukt na Tracku. Nie ma co mówić – dużo. Być może to będzie symbol tych czasów.
Jeżeli tak się stanie, to będę się cieszył, bo istotą każdego mostu, wiaduktu czy estakady jest to, że zawsze coś łączy, nawet jeżeli są to różne oceny czy światy.

– Ostatnie doniesienia wskazują, że Olsztyn stał się najlepszym miastem do życia w Polsce – to cieszy!
– Każde wyróżnienie naszego miasta cieszy! Możemy bez kompleksów mówić, że mieszkamy w fajnym mieście, co potwierdzają analizy sytuacji społeczno-ekonomicznej w największych polskich miastach. W tym podsumowaniu wzięto pod lupę liczby dotyczące bezrobocia, wynagrodzeń i cen mieszkań z drugiej ręki w szesnastu miastach wojewódzkich. Dodatkowo porównano w nich istotne dla ogólnego zadowolenia z życia aspekty, takie jak dostęp do lekarzy, przestępczość i jakość powietrza.

Fot. Marcin Kierul

– Nie byłoby możliwe to wszystko bez funduszy, które jednak trzeba pozyskać. Olsztyn otrzymał niedawno tytuł „Mistrza unijnych środków”. To chyba powód do szczególnej dumy?
– Nagroda „Mistrz Unijnych Środków w kategorii miasta powyżej 50 tys. mieszkańców” w ramach projektu „Samorządy Rzeczpospolitej. 20 lat Polski w Unii Europejskiej” to rzeczywiście wyróżnienie, z którego możemy być dumni jako społeczność Olsztyna. Fakt, że Olsztyn jest najlepszym samorządem w kraju w pozyskiwaniu i wykorzystywaniu pieniędzy unijnych, jest powodem do nieukrywanej satysfakcji. To także swoista nagroda dla wszystkich, którzy byli w te procesy zaangażowani, a głównie myślę tu o podległych mi urzędnikach, bo to przede wszystkim ich sukces. Co więcej, patrząc na kontekst jego przyznania, ten tytuł będzie z nami przez co najmniej kolejne dwadzieścia lat, a projekty, których dotyczy, będą tym, co tak naprawdę po nas zostanie.


Olsztyn najlepszym miastem do życia w Polsce
W zestawieniu stolica Warmii i Mazur wyprzedziła Lublin, a trzecie miejsce zajęły ex aequo Poznań (ubiegłoroczny zwycięzca) i Gdańsk.
Ranking opracowano na podstawie danych z Głównego Urzędu Statystycznego (bezrobocie, przeciętne wynagrodzenie, przestępczość), NFZ (dostępność lekarzy), Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (jakość powietrza) i portalu Morizon.pl (ceny mieszkań).

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Tom #3114367 6 kwi 2024 00:33

    Co za brednie. Nie licząc się z opinią i słowem mieszkańców, jak morzna wierzyć. Co za bełkot.

    odpowiedz na ten komentarz